Tytuł: Apolinary Tarnawski. Sztukmistrz z Kosowa Wiadomość wysłana przez: Agnes Listopad 10, 2010, 16:04:17 .
S. Nicieja SwĂłj krĂłtki, bÂłyskotliwy epizod w historii Polski KosĂłw Huculski zawdziĂŞczaÂł doktorowi Apolinaremu Tarnawskiemu. ByÂła to postaĂŚ fascynujÂąca, swego czasu powszechnie znana w elitach intelektualnych Polski. ByÂł zdeklarowanym pozytywistÂą, wrĂŞcz fanatykiem pracy organicznej, chodzÂącym twardo po ziemi, nie znoszÂącym bujania w obÂłokach. GÂłosiÂł, Âże jest wrogiem „bezmyÂślnego romantyzmu i niefrasobliwego Âżycia”. MiaÂł jednak sÂłaboœÌ do artystĂłw oraz mistykĂłw, czego dowodziÂła jego dÂługoletnia przyjaŸù z braĂŚmi LutosÂławskimi: ks. Kazimierzem – mistykiem, charyzmatycznym kaznodziejÂą – i Wincentym – profesorem filozofii, znawcÂą Platona. . Tytuł: Odp: Moje kresy. Sztukmistrz z Kosowa Wiadomość wysłana przez: Agnes Listopad 10, 2010, 16:06:16 Ozdrowieniec
Apolinary Tarnawski (1851-1943) pochodziÂł z zamoÂżnej rodziny z okolic PrzemyÂśla. ByÂł z wyksztaÂłcenia lekarzem. Po studiach w Krakowie praktykowaÂł w Borszczowie i Jaworowie, gdzie zapadÂł niespodziewanie na jak¹œ tajemniczÂą chorobĂŞ, ktĂłrej tamtejsze Âśrodowisko lekarskie nie umiaÂło zdiagnozowaĂŚ. WĂłwczas to udaÂł siĂŞ do Niemiec, do WĂśrishofen, do zakÂładu wodoleczniczego dra Sebastiana Kneippa – bawarskiego ksiĂŞdza, ktĂłry zasÂłyn¹³ na Âświecie jako hydroterapeuta. Kneipp byÂł zadziwiajÂącym przypadkiem wyleczenia siĂŞ z gruÂźlicy, choroby przed wynalezieniem penicyliny w zasadzie Âśmiertelnej. Jako ozdrowieniec, ktĂłremu udaÂło siĂŞ wyrwaĂŚ ze szponĂłw Âśmiertelnej choroby, staÂł siĂŞ okazem zdrowia dziĂŞki zastosowaniu w kuracji szoku termicznego, poddawaniu organizmu na przemian oddziaÂływaniu lodowatej i ciepÂłej wody. Kneipp w ogĂłle gÂłosiÂł teoriĂŞ, Âże zdrowie czÂłowieka wi¹¿e siĂŞ ÂściÂśle z jego czĂŞstym obcowaniem z wodÂą – pÂływaniem, masaÂżami, gimnastykÂą wodnÂą. Te teorie zainteresowaÂły Tarnawskiego i po odzyskaniu zdrowia postanowiÂł je, modyfikujÂąc po swojemu, wprowadziĂŚ do swojej praktyki lekarskiej. (https://dorzeczy.pl/_thumb/20/75/3fa2209dc4672dc390e6cf5bc290.jpeg) Kuracjusze zakÂładu doktora Tarnawskiego na boisku kÂąpielowym. / ÂŹrĂłdÂło: Fot: Archiwum Natalii Tarkowskiej Na miejsce swego eksperymentu wybraÂł KosĂłw. MiaÂł 40 lat, gdy w 1891 roku zaÂłoÂżyÂł tam zakÂład przyrodoleczniczy i w krĂłtkim czasie odniĂłsÂł, podobnie jak Kneipp, zadziwiajÂący sukces, budujÂąc w dziewiczym terenie jedno z najsÂłynniejszych polskich uzdrowisk. W gĂłrzysty krajobraz Czarnohory wkomponowaÂł trzy warzelnie soli ze zgrabnymi, przewiewnymi salami oraz ÂłaÂźnie, solaria, tarasy do leÂżakowania. Wszystko zlokalizowaÂł w rozlegÂłym parku i czĂŞÂściowo w sadzie owocowym z piĂŞknymi willowymi domkami dla kuracjuszy. PoczÂątkowo byÂło tam kilkadziesiÂąt miejsc, ale z kaÂżdym rokiem liczba kuracjuszy rosÂła. SÂłuÂżyÂła temu fama rozchodzÂąca siĂŞ po caÂłej Polsce o niezwykÂłej oryginalnoÂści i skutecznoÂści terapii, ktĂłrÂą stosowaÂł Tarnawski w swoim zakÂładzie. . Tytuł: Odp: Moje kresy. Sztukmistrz z Kosowa Wiadomość wysłana przez: Agnes Listopad 10, 2010, 16:07:09 Kosowski „pochĂłd na Wawel” RozgÂłosowi Kosowa sprzyjaÂł fakt, Âże przyjeÂżdÂżali tam ludzie o znanych nazwiskach. Z tego wzglĂŞdu w pierwszej poÂłowie XX wieku KosĂłw staÂł siĂŞ drugÂą, po Zakopanem, galicyjskÂą stolicÂą polskiej bohemy. Na letni wypoczynek zjeÂżdÂżali tam najwybitniejsi polscy artyÂści, pisarze, aktorzy, poeci, malarze, rzeÂźbiarze, profesorowie uniwersyteccy oraz politycy i ludzie z najwyÂższych sfer Âżycia gospodarczego. MĂłwiÂło siĂŞ, Âże KosĂłw jest przesiÂąkniĂŞty jak¹œ wyjÂątkowÂą atmosferÂą duchowoÂści. ChciaÂło siĂŞ tam dyskutowaĂŚ i szukaĂŚ towarzystwa do biesiad z ciekawymi, niebanalnymi rozmĂłwcami. JadÂąc letniÂą porÂą do Kosowa, byÂło siĂŞ pewnym, Âże moÂżna tam spotkaĂŚ zawsze kogoÂś z czo³ówki polskich artystĂłw i intelektualistĂłw. Tam wypoczywaÂła Gabriela Zapolska i czarowaÂła swÂą urodÂą oraz wyszukanymi kapeluszami. Towarzyszyli jej mÂłodzi wĂłwczas reÂżyserzy Juliusz Osterwa i Leon Schiller. Tam spotkaĂŚ moÂżna byÂło jednego z najsÂławniejszych polskich ÂśpiewakĂłw, rywala Jana Kiepury, Adama Didura, ktĂłry przyjeÂżdÂżaÂł – jak siĂŞ mĂłwiÂło – „z ca³¹ kolekcjÂą swych piĂŞknych cĂłrek”, czarujÂących towarzystwo wdziĂŞkiem i wyszukanymi strojami. Wypoczywali tam pisarze i gÂłoÂśni reporterzy, jak choĂŚby Ferdynand Antoni Ossendowski – autor bestsellerowej, tÂłumaczonej na 19 jĂŞzykĂłw ksi¹¿ki „ZwierzĂŞta, ludzie, bogowie”, w ktĂłrej opisaÂł ucieczkĂŞ z Rosji ogarniĂŞtej chaosem rewolucji oraz rĂłwnie gÂłoÂśnej beletryzowanej biografii „Lenin”, ukazujÂącej diabolicznÂą osobowoœÌ przywĂłdcy bolszewikĂłw. Widywano go przy stoliku kawiarnianym z Zygmuntem Nowakowskim, wĂłwczas autorem arcypopularnej sztuki teatralnej „Ga³¹zka rozmarynu”, sÂławiÂącej czyn legionowy PiÂłsudskiego. Tam przyjeÂżdÂżaÂł Melchior WaĂąkowicz z mÂłodziutkim StanisÂławem Dygatem – w tym czasie pracownikiem MSZ. W Kosowie przebywali kilkakrotnie Maria DÂąbrowska i jej m¹¿ Marian, ktĂłry tam zmarÂł na atak serca 30 IX 1925 r., czego autorka „Nocy i dni” nie mogÂła przeboleĂŚ. GoÂściÂł tam rĂłwnieÂż Âświetny malarz JĂłzef Pankiewicz i rzeÂźbiarz Xawery Dunikowski, „snujÂący rozmarzonym wzrokiem” po siedzÂących na balkonach kosowskich willi piĂŞknych wczasowiczkach. ZagorzaÂłym kosowitÂą byÂł Lucjan Rydel – bohater „Wesela” WyspiaĂąskiego, ktĂłry ÂściÂągaÂł tutaj ze swoich podkrakowskich Bronowic z ca³¹ rodzinÂą. Ignacy Winiewski pisaÂł, Âże Rydel „pasjami lubiÂł siedzieĂŚ na ziemi otoczony berbeciami i bawiĂŚ siĂŞ z nimi w talarka, sam rozchichotany jak dziecko”. KosĂłw byÂł w ogĂłle rajem dla dzieci i mÂłodzieÂży, i to nie tylko w zabawowym wymiarze. Bo tam, w zakÂładzie dra Tarnawskiego, powstaÂł w 1911 r. jeden z pierwszych zastĂŞpĂłw ZwiÂązku Harcerstwa Polskiego. Utworzyli go wspomniani bracia LutosÂławscy i Olga Drahonowska – narzeczona Andrzeja MaÂłkowskiego, twĂłrcy skautingu polskiego. Warto pamiĂŞtaĂŚ, Âże ks. Kazimierz LutosÂławski byÂł pomysÂłodawcÂą projektu krzyÂża harcerskiego. Corocznym przez wiele lat goÂściem Kosowa byÂł prof. Ignacy Chrzanowski – znakomity polski filolog. ImponujÂąca postaĂŚ „Chrzana”, z wielkÂą siwÂą szopÂą wÂłosĂłw na gÂłowie dominowaÂła ciÂągle w towarzystwie, na boisku tenisowym, na sali gimnastycznej, w basenie, na zabawie i w dyskusjach. Jego ÂżywioÂłowy i mocno uzÂłoÂśliwiony dowcip wzniecaÂł gejzery Âśmiechu, ale i lĂŞk tych, ktĂłrzy stawali siĂŞ przedmiotem jego przewrotnych uszczypliwoÂści. Bano siĂŞ jego dowcipu i zÂłoÂśliwoÂści, ale rĂłwnoczeÂśnie przepadano za jego opowiadaniami, anegdotami, dowcipami sytuacyjnymi. Chrzanowski bowiem imponowaÂł pamiĂŞciÂą, czarowaÂł niezwykle sugestywnym sposobem mĂłwienia. TowarzyszyÂł mu czĂŞsto WÂładysÂław BukowiĂąski, redaktor warszawskiego „Sfinksa”. W Kosowie, podobnie jak w Zakopanem, spotykaÂło siĂŞ wielu wybitnych polskich politykĂłw z trzech dzielnic zaborczych. W dyskusjach zrodziÂła siĂŞ tam niejedna koncepcja polityczna wyznaczajÂąca drogi do odzyskania niepodlegÂłoÂści. SzczegĂłlnie zjeÂżdÂżaÂło tu wielu dziaÂłaczy Narodowej Demokracji. Byli wÂśrĂłd nich: Zygmunt Balicki, Roman Dmowski, prof. WÂładysÂław Folkierski, Zygmunt Wasilewski, prof. WÂładysÂław Tarnawski – bratanek doktora. Ulicami Kosowa przechadzali siĂŞ teÂż socjaliÂści z Ignacym DaszyĂąskim na czele, a nawet przyjeÂżdÂżajÂący tu ze ÂŚlÂąska Ăłwczesny poseÂł do parlamentu berliĂąskiego – Wojciech Korfanty. Rejestr wybitnych PolakĂłw odpoczywajÂących i dyskutujÂących w Kosowie przed I wojnÂą ÂświatowÂą jest naprawdĂŞ imponujÂący. BywaÂł tam Edward Abramowski, filozof, i StanisÂław Szczepanowski, zwany „krĂłlem polskiej nafty”, bogaty przedsiĂŞbiorca i znakomity publicysta, parlamentarzysta, autor gÂłoÂśnych wĂłwczas prac „NĂŞdza galicyjska” oraz „MyÂśli o odrodzeniu narodowym”. TowarzyszyÂł mu BronisÂław MikoÂłaj Rzepecki – kierownik kopalĂą i urzÂądzeĂą naftowych. PrzyjeÂżdÂżali tam ludzie nauki: jĂŞzykoznawca Jan Baudouin de Courtenay, historycy – WacÂław Sobieski, WÂładysÂław KonopczyĂąski, Szymon Askenazy, bardzo popularni i znani z intelektualnych kazaĂą lwowscy arcybiskupi – JĂłzef Bilczewski i JĂłzef Teodorowicz. Bywali tu Karol Adwentowicz i Mira ZimiĂąska, Stefan Norblin i Ignacy Dygas. Trudno ich zliczyĂŚ. Ale juÂż ta plejada wymienionych nazwisk powodowaÂła, iÂż twierdzono, Âże jest to swoisty pochĂłd na Wawel. ByÂła to aluzja do znanego projektu pomnika WacÂława Szymanowskiego przedstawiajÂącego grupĂŞ 52 wybitnych PolakĂłw zmierzajÂących w pochodzie na krĂłlewskie wzgĂłrze. Tytuł: Odp: Moje kresy. Sztukmistrz z Kosowa Wiadomość wysłana przez: Agnes Listopad 10, 2010, 16:08:20 .
Fenomen kuracji Tarnawskiego O dziaÂłalnoÂści zakÂładu Tarnawskiego ÂświadczÂą ró¿ne zachowane pamiÂątki, setki fotografii, wspomnienia i zapiski w dziennikach podró¿y, masa anegdot, zachowane w archiwach listy kuracjuszy z opisami zajĂŞĂŚ. Gabriela Zapolska opisuje w jednym z listĂłw, jak to musiaÂła podporzÂądkowaĂŚ siĂŞ reÂżimowi, ktĂłry obowiÂązywaÂł „u Tarnawskiego”. Wstawanie o Âświcie, chodzenie boso po rosie, gimnastyka zbiorowa na stoku, praca w ogrodzie i ostra jarska dieta. ByÂł bowiem Tarnawski pionierem metody przyrodoleczniczej w Polsce. Ze wzglĂŞdu na swoje pomysÂły i zachowania byÂł podziwiany przez jednych i zwalczany przez innych. Ale wszyscy go znali. Rozrzut opinii o nim zamykaÂł siĂŞ w klamrze dwĂłch okreÂśleĂą: geniusz – szarlatan. Jego cĂłrka, Celina Tarnawska-Busza, ktĂłrÂą miaÂłem przyjemnoœÌ poznaĂŚ w Londynie, wspominaÂła, Âże pewnego razu w czasie pobytu Tarnawskiego w Warszawie, w gmachu Sejmu, narzekano na przeciÂąg w kuluarach. „Nic dziwnego – powiedziaÂł ktoÂś – na gĂłrze grasuje i otwiera okna dr Tarnawski z Kosowa”. ByÂła to aluzja do jednej z metod leczenia, ktĂłrÂą propagowaÂł– spanie przy otwartym oknie, czĂŞste wietrzenie pomieszczeĂą, ubieranie siĂŞ w przewiewne tkaniny. Tarnawski zostawiÂł po sobie masĂŞ anegdot, g³ównie w pamiĂŞci leczonych przez niego artystĂłw i uczonych. Powszechnie byÂło wiadomo, Âże nie znosiÂł grubasĂłw i ludzi otyÂłych, gÂłoszÂąc, Âże jest to ich wy³¹czna wina, skoro majÂą nadwagĂŞ. Pewnego razu powiedziaÂł do pacjenta: „Podgardle zwisÂłe, wzrok tĂŞpy, brzuch wydĂŞty, kim pan jest? KtoÂś pan taki?”. OkazaÂło siĂŞ, Âże byÂł to chirurg, profesor WydziaÂłu Lekarskiego Uniwersytetu Lwowskiego. „Musi pan to naprawiĂŚ”. I chirurg Ăłw przyjeÂżdÂżaÂł póŸniej regularnie do zakÂładu Tarnawskiego, szczycÂąc siĂŞ po kuracjach swojÂą szczupÂłoÂściÂą i lekkim, tanecznym krokiem. Czasem zdarzaÂły siĂŞ zachowania wrĂŞcz skandaliczne. CĂłrka Celina opowiadaÂła, jak raz, jadÂąc z ojcem pociÂągiem z KoÂłomyi do NadwĂłrnej, mieli za sÂąsiada rumianego jegomoÂścia, ktĂłry siedzÂąc naprzeciw, zajadaÂł smacznie buÂłkĂŞ z salami. WidzÂąc to, Tarnawski zerwaÂł siĂŞ z miejsca, wyrwaÂł przeraÂżonemu pasaÂżerowi buÂłkĂŞ z wĂŞdlinÂą i wyrzuciÂł przez okno. „Nie wolno siĂŞ panu zatruwaĂŚ takÂą potrawÂą” – krzykn¹³. „Celka, wyjmij z torby buÂłkĂŞ z serem i daj temu panu”. Innym razem, teÂż w pociÂągu, przyszÂło mu jechaĂŚ z ma³¿eĂąstwem majÂącym dwĂłjkĂŞ bardzo tĂŞgich dzieci. Przez ca³¹ drogĂŞ matka dokarmiaÂła pociechy jakimiÂś frykasami. Po pó³godzinie Tarnawski nie wytrzymaÂł i powiedziaÂł: „Pani zabija swoje dzieci”. M¹¿ przytakn¹³ tej diagnozie. Wtedy Âżona wszczĂŞÂła awanturĂŞ z mĂŞÂżem, Âże trzyma z tajemniczym pasaÂżerem, ktĂłry jÂą poucza. Atmosfera staÂła siĂŞ wybuchowa, ale rozÂładowaÂł jÂą na szczĂŞÂście trzeci pasaÂżer, ktĂłry stwierdziÂł: „UspokĂłjcie siĂŞ paĂąstwo. To jest sÂłynny doktor Tarnawski, straszliwy wrĂłg obÂżarstwa”. Autorytet Tarnawskiego zadziaÂłaÂł. W przedziale zapanowaÂła zgoda. StaÂłym powiedzeniem Tarnawskiego byÂło „nie przekarmiaj siĂŞ, nie bĂŞdziesz chorowaÂł” albo „najzdrowsze jest to, co zostawisz na talerzu”. Gdy Âżona namawiaÂła mĂŞÂża do jedzenia, pytaÂł: „Chce pani po raz drugi wyjœÌ za m¹¿?”. Biskupowi na sto³ówce w pensjonacie, ktĂłry dobieraÂł sobie jakieÂś smaczne potrawy, powiedziaÂł – przechodzÂąc obok jego stolika: „Hamuj siĂŞ, ekscelencjo!”. Gdy ktĂłryÂś z pacjentĂłw dziĂŞkowaÂł mu za leczenie, zwykÂł mĂłwiĂŚ: „SÂłoĂącu dziĂŞkuj, powietrzu dziĂŞkuj i zasadzie wstrzemiĂŞÂźliwoÂści, ktĂłrÂą, mam nadziejĂŞ, Âże wreszcie zrozumiaÂłeÂś”. Podró¿ni jadÂący w lecie szosÂą z KoÂłomyi do Kut, gdy mijali KosĂłw, spotykali dziwne ludzkie bosonogie postacie, odziane w jakieÂś kurty, spodnie czy spĂłdnice o dziwacznym kroju z biaÂłej, gĂŞstej siatki. – To te wariaty od Tarnawskiego – wzruszali pobÂłaÂżliwie ramionami miejscowi Huculi, pytani przez turystĂłw. – Warszawskie gÂłodomory – dodawali inni, komentujÂąc widok kuracjuszy ĂŚwiczÂących na zboczu pagĂłrka pod dyktando Tarnawskiego. (https://dorzeczy.pl/_thumb/20/79/af13881a0d6c96eb7acaf405fe83.png) MajÂących problemy z nadwagÂą kosowskich pacjentĂłw Tarnawski leczyÂł gÂłodĂłwkÂą. UwaÂżaÂł, Âże obÂżarstwo jest wynikiem sÂłaboÂści woli i ulegÂłoÂści – jak mĂłwiÂł – „wobec chuci Âżo³¹dka”. Sam, wydobywszy siĂŞ z dÂługiej i ciĂŞÂżkiej choroby dietÂą jarskÂą, postami i przyrodolecznictwem, byÂł bezkompromisowy w oferowaniu kuracji dla innych. Trudno siĂŞ byÂło pacjentowi z gÂłodĂłwki wykrĂŞciĂŚ. TrwaÂła ona czasem kilka dni, a czasem i kilka tygodni. WÂśrĂłd pacjentĂłw kosowskich powstaÂł nawet swego rodzaju snobizm gÂłodĂłwkowy. Bito rekordy. Post jednodniowy czy jednotygodniowy wÂśrĂłd elit wywoÂływaÂł wzruszenie ramion. Cztery tygodnie niejedzenia nie naleÂżaÂło do rzadkoÂści. Pewien chudy jak wiĂłr dominikanin, cierpiÂący na chroniczny bronchit, gÂłodowaÂł prawie miesiÂąc i straciÂł bronchit. „I widzi ojciec – skomentowaÂł ten przypadek Tarnawski – bakterie nie wytrzymaÂły, a organizm ojca wytrzymaÂł. Woda z cytrynÂą czyni cuda”. Rekord osiÂągn¹³ ponoĂŚ prof. Wincenty LutosÂławski – 35 dni. Ale zÂłoÂśliwcy-niedowiarki twierdzili, Âże widywano go czĂŞsto siedzÂącego na wiÂśni w ogrodzie sanatoryjnym, ktĂłra tego roku piĂŞknie obrodziÂła. . Tytuł: Odp: Moje kresy. Sztukmistrz z Kosowa Wiadomość wysłana przez: Agnes Listopad 10, 2010, 16:09:29 WÂładaj sobÂą
Do zakÂładu Tarnawskiego prowadziÂła okazaÂła brama z wyrzeÂźbionym na poprzecznej belce napisem: „WÂładaj sobÂą”. HasÂło to wiÂązaÂło siĂŞ z naczelnÂą ideÂą Tarnawskiego, jakÂą byÂła walka „z tÂłuszczem i otyÂłoÂściÂą” - jego zdaniem g³ównymi przyczynami zawa³ów serca. PamiĂŞtajmy, Âże dziaÂło siĂŞ to w czasach, gdy nasze zacne prababki kurowaÂły chorych tÂłustymi rosoÂłami i roztopionym smalcem. Na wsi obowiÂązywaÂła praktyka, Âże zabijano na rosó³ kurĂŞ, gdy kura byÂła chora albo ktoÂś z domownikĂłw byÂł chory. Tarnawski byÂł absolutnym wrogiem miĂŞs. PropagowaÂł kuchniĂŞ jarskÂą, ktĂłrÂą w zakÂładzie prowadziÂła jego Âżona, Romualda. „WÂładaj sobÂą” znaczyÂło kontroluj swĂłj organizm, nie obÂżeraj siĂŞ, koĂącz posiÂłek z lekkim niedosytem, pij duÂżo wody i co pewien czas stosuj gÂłodĂłwkĂŞ – post jest dobrodziejstwem. Pacjenci Tarnawskiego poddawali siĂŞ jego dyktatowi, ale niektĂłrzy, o sÂłabej woli, dÂłuÂższych postĂłw nie wytrzymywali. I wtedy wykradali siĂŞ nocÂą do pobliskich szynkĂłw w hotelach K. Truchanowicza, H. Weisera i J. Fernbacha. A tam obowiÂązywaÂło inne hasÂło: ÂŁaduj w siebie. Najedz siĂŞ do syta, jak masz w tym przyjemnoœÌ. Tarnawski wiedziaÂł o dywersji, ktĂłrÂą czynili mu karczmarze, i szczerze ich nienawidziÂł. Doktor Apolinary Tarnawski doÂżyÂł sĂŞdziwego wieku w znakomitej sprawnoÂści fizycznej i umysÂłowej. Jego pacjent, pisarz WacÂław Filowski, ÂżartowaÂł: „Na sÂądzie ostatecznym bĂŞdzie trzeba rozstrzelaĂŚ dra Tarnawskiego, bo inaczej jest gotĂłw ÂżyĂŚ wiecznie”. Na kres jego Âżycia ogromny wpÂływ miaÂł wybuch wojny. Sowieci zajĂŞli KosĂłw we wrzeÂśniu 1939 r. Tarnawski musiaÂł uciekaĂŚ. ZmarÂł na wygnaniu w wielkiej depresji i goryczy w Jerozolimie w 1943 r., majÂąc 92 lata. PiĂŞkne wille Tarnawskiego Rosjanie doprowadzili do ruiny. Nie mĂłgÂł siĂŞ z tym pogodziĂŚ. Dobrze, Âże nie zna ich obecnego stanu. ÂŚlÂąscy kosowianie Po ostatnim odcinku czytelnicy zwrĂłcili mi uwagĂŞ, a szczegĂłlnie nieoceniony Franciszek Magda, Âże wielu kosowian osiadÂło po wojnie nie tylko w NamysÂłowie, ale teÂż w Kluczborku, KamieĂącu ZÂąbkowickim, OleÂśnicy i Niemczy. ByÂł wÂśrĂłd nich Jan Sitnik – syn znanego kuÂśnierza kosowskiego, szyjÂącego zdobne koÂżuchy dla mÂłodych par biorÂących Âślub. Innym koÂżusznikiem byÂł Wincenty Klusik, ktĂłrego rodzina prawdopodobnie osiadÂła w Opolu. W Kluczborku osiadÂł Kazimierz Huk, ktĂłry byÂł przed wojna twĂłrcÂą klubu sportowego „Rybnica KosĂłw”. Z Kosowa pochodziÂł znany fotoreporter CAF z WrocÂławia, nieÂżyjÂący juÂż Eugeniusz WoÂłoszczuk. Jego rodzice i dwie siostry z NamysÂłowa wyjechali do Kanady. W OleÂśnicy osiadÂł i prowadziÂł tam praktykĂŞ lekarskÂą dr Tobiczyk. ZarzÂądcÂą administracyjnym w zakÂładzie Tarnawskiego byÂł Jan Magda, dziadek Franciszka Magdy. Z Kosowa pochodziÂł JĂłzef Nickowski, ktĂłry spÂłon¹³ w czoÂłgu pod Monte Cassino – pisaÂł o tym Melchior WaĂąkowicz. Pobrano ze strony: http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20101023/REPORTAZ/60861061 Tytuł: Odp: Moje kresy. Sztukmistrz z Kosowa Wiadomość wysłana przez: Kargul Grudzień 04, 2020, 08:10:00 . (http://obserwatormiedzynarodowy.pl/wp-content/uploads/2017/02/Apolinary-Tarnawski-600x460.jpg) Apolinary Tarnawski Tarnawski urodziÂł siĂŞ w Gnojnicy k. Jaworowa w 1851 r. Studia lekarskie ukoĂączyÂł w Krakowie, a staÂże kliniczne odbywaÂł w Szpitalu Powszechnym we Lwowie. Zdobywszy uprawnienia lekarza urzĂŞdowego, czyli „fizyka”, peÂłniÂł obowiÂązki w Borszczowie, Jaworowie, a wreszcie w miasteczku KosĂłw Huculski za KoÂłomyjÂą. Z tÂą miejscowoÂściÂą zwi¹¿e siĂŞ juÂż na stale jego nazwisko. KorzystajÂąc z miejscowej saliny i niezwykÂłego klimatu Pokucia, Tarnawski zaÂłoÂżyÂł na zielonym pobrzeÂżu Kosowa prywatny zakÂład przyrodoleczniczy. W pyszny krajobraz wkomponowano trzy monumentalne warzelnie soli z piĂŞknymi gotyckimi salami, przestronne tarasy do leÂżakowania, baseny, solaria i domki dla kuracjuszy rozrzucone po rozlegÂłym parku. Tarnawski stosowaÂł modne wĂłwczas metody Lahmanna i Kneippa, zaostrzyÂł rygory dietetyczne, podniĂłsÂł rolĂŞ ĂŚwiczeĂą fizycznych i hartowania, tworzÂąc wÂłasny system kuracji naturalnej. Na ten system skÂładaÂły siĂŞ dwa splecione ze sobÂą programy: jeden dla ciaÂła, drugi dla ducha. Ten drugi miaÂł na celu przestrojenie osobowoÂści, walkĂŞ z hipochondriÂą i pesymizmem. Tarnawski konsekwentnie formowaÂł swĂłj zakÂład w szko³ê zdrowia, kÂładÂąc nacisk na funkcjĂŞ reedukacyjnÂą. ZakÂład powstaÂł u schyÂłku ubiegÂłego wieku i planowany byÂł pierwotnie na 30 osĂłb. Stopniowo rozrastaÂł siĂŞ przyjmujÂąc 50 internĂłw, a kwatery dla eksternĂłw w miasteczku siĂŞgaÂły liczby dwustu. Sezon kuracyjny trwaÂł od 1 maja do koĂąca paÂździernika. ZjeÂżdÂżaÂła tu galicyjska socjeta, a takÂże goÂście spoza kordonĂłw zaborczych. Wojna Âświatowa przerwaÂła tĂŞ dziaÂłalnoœÌ; wznowiono jÂą w 1922 r. ZakÂład znĂłw staÂł siĂŞ modny. Bywanie tu naleÂżaÂło do dobrego tonu, lecz wymagaÂło grubego portfela. W archiwum dra Szarejki znajdujemy np. pochwalnÂą notatkĂŞ wdziĂŞcznej pacjentki – Gabrieli Zapolskiej. Wstawanie o Âświcie, bieganie boso po rosie, gimnastyka, praca w ogrodzie, jarska dieta, paradowanie w tunice. MiesiÂąc bez kawy, papierosĂłw i alkoholu. U bram zakÂładu witaÂł goÂści transparent: „WÂładaj sobÂą”. (https://kuriergalicyjski.com/images/2011/HISTORIA/Biografie/Tablica_pamieci_tarnawski_A.jpg) Na drugim biegunie palety wspomnieĂą sytuujÂą siĂŞ krytyczne zapiski w „Dzienniku” Marii DÂąbrowskiej. Tarnawskiego nazywa ona szarlatanem, a program zakÂładu makabrycznÂą blagÂą, tragediÂą ludzi, ktĂłrym zaszczepiono gÂłodĂłwkowe szaleĂąstwo. Ton emocjonalny zrozumiaÂły, gdyÂż tu wÂłaÂśnie, w kosowskim zakÂładzie, zmarÂł nagle m¹¿ wielkiej pisarki. Z list kuracjuszy moÂżna by zÂłoÂżyĂŚ ksiĂŞgĂŞ Âśmietanki towarzyskiej II Rzeczypospolitej. RoiÂło siĂŞ tu od politykĂłw, artystĂłw, przedstawicieli wolnych zawodĂłw. BywaÂło, Âże goÂściÂło w Kosowie rĂłwnoczeÂśnie kilku arcybiskupĂłw, z unickim i ormiaĂąskim ze Lwowa. Doktor, weredyk i autokrata, strofowaÂł ich bez Âżenady, zwÂłaszcza przy stole. RewanÂżowali siĂŞ Âżartem, Âże doktora – higienicznego ekstremistĂŞ – trzeba bĂŞdzie dobijaĂŚ na sÂądzie ostatecznym, bo gotĂłw ÂżyĂŚ bez koĂąca. Z Âżyciowych satysfakcji dra Tarnawskiego wypada odnotowaĂŚ tÂłumny zjazd Towarzystwa Przyjació³ Huculszczyzny w Worochcie (1934) z udziaÂłem premiera SkÂładkowskiego. Doktor byÂł na tym zjeÂździe odpowiednio honorowany za pracĂŞ spoÂłecznÂą, zwÂłaszcza za propagandĂŞ sadownictwa. We wrzeÂśniu 1939 r. rodzina Tarnawskich rozpoczĂŞÂła wojennÂą tuÂłaczkĂŞ i z armiÂą Andersa znalazÂła siĂŞ na Bliskim Wschodzie. Dr Apolinary Tarnawski zmarÂł w 1943 r. w Jerozolimie; zostaÂł pochowany na stokach Syjonu, w katakumbach franciszkaĂąskich. Przed ÂśmierciÂą snuÂł ambitne plany, a wÂśrĂłd nich pomysÂł zaÂłoÂżenia namiastki Kosowa w polskim Adampolu w Turcji. W 1966 r. dr Wit Tarnawski wydaÂł w Londynie ksi¹¿eczkĂŞ pt. „MĂłj ojciec”, w ktĂłrej znaleŸÌ moÂżna wiĂŞcej szczegó³ów, a takÂże plan kosowskiego zakÂładu oraz portret doktora z jego autografem. Maciej Demel . Tytuł: Odp: Moje kresy. Sztukmistrz z Kosowa Wiadomość wysłana przez: Kargul Grudzień 04, 2020, 08:40:11 . Apolinary Tarnawski leczyÂł nie tylko ciaÂła, lecz takÂże ducha narodu. SÂą trzy powody, dla ktĂłrych warto poÂświĂŞciĂŚ wiĂŞcej miejsca ksi¹¿ce Natalii Tarkowskiej „Lecznica narodu”. Pierwszy jest taki, Âże dotyczy postaci niezwykÂłego lekarza, ktĂłry zasÂłyn¹³ na ca³¹ PolskĂŞ. Drugi – ksi¹¿ka ukazaÂła siĂŞ w nakÂładzie zaledwie 300 egzemplarzy i nie bĂŞdzie dostĂŞpna dla wiĂŞkszoÂści niÂą zainteresowanych. Trzeci powĂłd – jest to ksi¹¿ka naukowa, lecz czyta siĂŞ jÂą znakomicie. Apolinary Tarnawski urodziÂł siĂŞ w 1851 r. w Gnojnicach, w powiecie jaworowskim, na poÂłudniowo-wschodnich kresach. ByÂł jednym z dziewiĂŞciorga dzieci. Medycyna nie byÂła wcale wyborem serca, lecz rozumu Apolinarego. ChciaÂł wykonywaĂŚ zawĂłd lekarza, by odci¹¿yĂŚ owdowiaÂłego ojca majÂącego na utrzymaniu liczne dzieci i pomagaĂŚ mu finansowo. MedycynĂŞ skoĂączyÂł w Krakowie, lecz niemal caÂłe jego póŸniejsze Âżycie byÂło zwiÂązane z kresami. PraktykowaÂł najpierw we Lwowie. PiÂł alkohol, paliÂł i Âźle siĂŞ odÂżywiaÂł. KÂłopoty gastryczne byÂły tak silne, Âże myÂślaÂł nawet o samobĂłjstwie. ByÂł lekarzem, ktĂłry uleczyÂł siĂŞ sam. PrzeÂłomem w jego Âżyciu byÂła praca w uzdrowisku w Morszynie. MiaÂł wĂłwczas 30 lat. Tam wÂłaÂśnie „przekonaÂł siĂŞ, iÂż potrafi wywieraĂŚ duÂży wpÂływ na pacjentĂłw. NabraÂł pewnoÂści, Âże dziĂŞki nabytym umiejĂŞtnoÂściom moÂże zrealizowaĂŚ kieÂłkujÂącÂą wtedy myÂśl stworzenia wÂłasnego zakÂładu. OdtÂąd to pragnienie bĂŞdzie mu stale towarzyszyĂŚ” – pisze Natalia Tarkowska. Dodaje, Âże droga do celu byÂła dÂługa i krĂŞta. W 1887 r. zostaÂł lekarzem powiatowym w Kosowie. UznaÂł, Âże ta wÂłaÂśnie pokucka miejscowoœÌ jest najlepszym miejscem na zaÂłoÂżenie wÂłasnej lecznicy. PrzekonaÂł go specyficzny klimat. CiepÂłe i zaciszne miejsce, w ktĂłrym znajdowaÂł siĂŞ KosĂłw, niewielkie ró¿nice temperatur miĂŞdzy dniem a nocÂą, wreszcie najwiĂŞksza liczba dni sÂłonecznych w Galicji. A dobre powietrze i promienie sÂłoneczne odgrywaĂŚ bĂŞdÂą wielkÂą rolĂŞ w terapii dr. Tarnawskiego. Metoda przyrodolecznicza ZaczynaÂł skromnie, od wybudowania willi dla kilkunastu pacjentĂłw. Rozpocz¹³ pracĂŞ na swoim w 1893 r., a w 1896 r. zrezygnowaÂł z posady rzÂądowej. „Cztery lata póŸniej, okoÂło roku 1900, zakÂład fizykalno-dietetyczny Tarnawskiego byÂł juÂż znany w caÂłej Polsce. Przez ten czas doktor Tarnawski zd¹¿yÂł wypracowaĂŚ spĂłjnÂą metodĂŞ przyrodoleczniczÂą, ktĂłra dziĂŞki nieznanym dotÂąd na ziemiach polskich zabiegom leczniczym wzbudziÂła ciekawoœÌ i przyciÂągaÂła pacjentĂłw ze wszystkich zakÂątkĂłw podzielonej zaborami Polski” – pisze autorka. ZaczĂŞÂły wiĂŞc powstawaĂŚ kolejne wille dla pacjentĂłw, w wiĂŞkszoÂści do dziÂś istniejÂące. (https://dorzeczy.pl/_thumb/e4/37/dfeebb36692910bd33a9795d153b.jpeg) Apolinary Tarnawski. Fotografia z 1937 r. / ÂŹrĂłdÂło: Wikimedia Commons SÂłoĂące, powietrze, ruch, dieta jarska i wykluczenie uÂżywek: tytoniu, alkoholu, kawy. Oto podstawa terapii, jakÂą stosowaÂł Tarnawski. Nigdy nie przypisywaÂł sobie stworzenia takiej metody leczenia. CzerpaÂł z wzorĂłw zagranicznych, leczyÂł siĂŞ i uczyÂł m.in. u sÂłynnego ks. Sebastiana Kneippa, bywaÂł w europejskich uzdrowiskach. Jak jednak pisze Natalia Tarkowska: „SpoglÂądajÂąc na poczynania doktora Tarnawskiego, ÂśmiaÂło moÂżna powiedzieĂŚ, Âże wypracowaÂł wÂłasnÂą metodĂŞ, ktĂłra byÂła nazywana »kosowskÂą«. Sam doktor najchĂŞtniej nazywaÂł jÂą »polskÂą«, mĂłwiÂąc: «ChciaÂłem stworzyĂŚ polskÂą metodĂŞ ÂłatwÂą i zrozumia³¹, tak, aby kaÂżdemu byÂła przystĂŞpna». I tak teÂż siĂŞ staÂło. DziĂŞki swojej prostocie metoda wypracowana przez kosowskiego lekarza zyskaÂła wielu zwolennikĂłw, ktĂłrzy, widzÂąc poprawĂŞ swojego zdrowia podczas pobytu w zakÂładzie, wracali do domu i dokonywali w swoim dotychczasowym Âżyciu prawdziwej rewolucji dietetyczno-zdrowotnej” – stwierdza autorka. Lud wzorem dla miasta ÂŹrĂłdÂła schorzeĂą widziaÂł dr Tarnawski w cywilizacji, a ÂściÂślej ujmujÂąc – w cywilizacji miejskiej, oderwanej od natury, od przyrody. Miasto byÂło dla niego takÂże miejscem pokus, skÂłaniajÂącym do niezdrowego trybu Âżycia. A wzorem Âżycia miaÂł byĂŚ lud. Tarnawski pisaÂł, Âże „lud Âżyje w naturze, odÂżywia siĂŞ po jarsku, nie zna wymyÂślnych potraw, a pracuje fizycznie i je, kiedy ciaÂło siĂŞ upomina o pokrzepienie siÂł wyczerpanych, ma wiĂŞc dobre trawienie i krew. Czy inteligent nie Âżyje naopak tym prawom natury?”. ByÂło to pytanie retoryczne. ReÂżim w zakÂładzie dr. Tarnawskiego byÂł ÂścisÂły i dla niektĂłrych nie do wytrzymania. Pobudka juÂż o godz. 6. Wczesne wstawanie miaÂło ĂŚwiczyĂŚ si³ê woli, na ktĂłrÂą doktor kÂładÂł nacisk. Zaraz potem godzinne ĂŚwiczenia gimnastyczne. „MoÂżna pokusiĂŚ siĂŞ o stwierdzenie, Âże doktor Tarnawski byÂł prekursorem tak popularnego w naszych czasach aerobiku” – pisze Natalia Tarkowska. Doktor najchĂŞtniej nie dawaÂłby swoim pacjentom Âśniadania, gdyÂż uwaÂżaÂł, Âże rano nie odczuwa siĂŞ gÂłodu. Skoro jednak godziÂł siĂŞ na nie, nie byÂło zbyt obfite. Po Âśniadaniu pacjenci pracowali w ogrodzie i sadzie, w ktĂłrym byÂły poÂłoÂżone wille. Tarnawski byÂł wielkim miÂłoÂśnikiem ogrodnictwa, a ogrĂłd i sad dawaÂły warzywa oraz owoce na stó³. Doktor miaÂł ponad 30 odmian jabÂłoni i tyleÂż samo grusz. Po pracy – kÂąpiele sÂłoneczno-powietrzne. Dla mĂŞÂżczyzn nago, kobiety jednak – rzecz jasna w oddzielonej przestrzeni – zaÂżywaÂły tych kÂąpieli w kostiumach. Podczas kÂąpieli urzÂądzano dysputy o literaturze, filozofii i polityce. Grano w brydÂża i drzemano. (https://dorzeczy.pl/_thumb/8d/42/48708b549dc4948d3da77494cec2.png) Lecznica doktora Apolinarego Tarnawskiego w Kosowie. Kuracjusze podczas gimnastyki. Doktor Apolinary Tarnawski stoi na przedzie bliÂżej Âśrodka z lewej / ÂŹrĂłdÂło: Narodowe Archiwum Cyfrowe Obiad, oczywiÂście jarski, podawany byÂł o godz. 13. Na stoÂłach pojawiaÂły siĂŞ mÂłode kartofle, kapusta, dynia, ogĂłrki, kapusta, buraczki, kukurydza i owoce z sadu, a takÂże orzechy. Ci, ktĂłrzy nie mogli wyzbyĂŚ siĂŞ miĂŞsa, otrzymywali je, ale tylko raz w tygodniu. DokÂładki jedzenia byÂły bardzo Âźle widziane przez doktora. Pobyt urozmaicano wycieczkami. TakÂże w deszcz. Wtedy pacjenci szli boso przez ³¹ki. WaÂżnym elementem terapii byÂły ĂŚwiczenia oddechowe. „Cisza, spokĂłj i skupienie towarzyszÂące tego rodzaju gimnastyce wywieraÂły ogromne wraÂżenie na pacjentach. Wit Tarnawski przyrĂłwnywaÂł czas owej gimnastyki do wyjÂątkowego misterium, w ktĂłrym jego siwy ojciec, starzec z uduchowionym wyrazem twarzy, przewodziÂł magicznemu rytuaÂłowi niczym kapÂłan” – pisze autorka. Kolacja o godz. 18 skÂładaÂła siĂŞ z ciepÂłego dania popijanego kwaÂśnym mlekiem. Wieczorem organizowane byÂły zabawy i dancingi, ale o godz. 21 w lecznicy zaczynaÂła siĂŞ cisza nocna. ________________________________________ CzêœÌ pacjentĂłw nie mogÂła przystosowaĂŚ siĂŞ do zakÂładowych rygorĂłw. Wymykano siĂŞ wiĂŞc do miasteczka, by dobrze sobie pojeœÌ i popiĂŚ. To Âłamanie przepisĂłw sprawiaÂło niektĂłrym dziecinnÂą radoœÌ. Owoc zakazany smakuje lepiej, i tak wÂłaÂśnie smakowaÂły takÂże papierosy. Wzmacnianie elity Stosowane przez dr. Tarnawskiego przyrodniczo-dietetyczne leczenie ze schorzeĂą cywilizacyjnych, poprawiajÂące kondycjĂŞ i samopoczucie pacjentĂłw, nie byÂło celem samym w sobie. „Poprzez swĂłj zakÂład i stosowanÂą w nim metodĂŞ leczniczÂą Tarnawski chciaÂł odnowiĂŚ zarĂłwno fizycznie, jak i psychicznie caÂłe spoÂłeczeĂąstwo” – stwierdza autorka. To odrodzenie miaÂło zacz¹Ì siĂŞ od elity, bo to ona wÂłaÂśnie przybywaÂła do zakÂładu w Kosowie. Jednak, co ciekawe, Tarnawski nie zalecaÂł dyskusji na tematy spoÂłeczne, narodowe i religijne, bo szkodzÂą one terapii. Jak jednak siĂŞ wydaje, to zalecenie musiaÂło byĂŚ jeszcze czĂŞÂściej Âłamane niÂż przepisy dotyczÂące Âżywienia i uÂżywek. A lecznica gromadziÂła wybitnych przedstawicieli polskiej elity. Trudno wyobraziĂŚ sobie, by rozmawiali o pogodzie i rzeczach nieistotnych. A wÂśrĂłd pacjentĂłw Tarnawskiego byli m.in. Roman Dmowski, prof. Ignacy Chrzanowski, prof. Wincenty LutosÂławski, biskupi lwowscy JĂłzef Bilczewski i JĂłzef Teodorowicz, Maria DÂąbrowska, Melchior WaĂąkowicz, Lucjan Rydel, WÂładysÂław Reymont, Gabriela Zapolska, Kazimiera I³³akowiczĂłwna, Juliusz Osterwa. Ten ostatni zaczerpn¹³ od Tarnawskiego dbaÂłoœÌ o ciaÂło i ducha aktorĂłw swojego sÂłynnego teatru Reduta. Gabriela Zapolska pisaÂła o doktorze: „Fanatyk... zgoda. Lecz fanatyzm ten daje porywajÂącÂą si³ê i przekonywajÂąca moc. Aby uzdrowiĂŚ zatrute ciaÂło, aby duszy ludzkiej zapadÂłej w zwÂątpienie i gorycz przywrĂłciĂŚ prymitywnÂą jasnoœÌ, na to trzeba mieĂŚ gorÂącÂą wiarĂŞ, jakÂą ma w swoje dzieÂło Tarnawski”. A Zapolska potrafiÂła siĂŞ k³óciĂŚ ostro z Tarnawskim. Raz nazwaÂła go prymitywem, on zaÂś jÂą damÂą z perfumowanego Âświata i powiedziaÂł, Âże jej ksi¹¿ek ani sztuk, nazwanych „cudeĂąkami”, nie bĂŞdzie czytaÂł, bo szkoda mu na to czasu. PotĂŞga woli SpoÂśrĂłd pacjentĂłw i goÂści Tarnawskiego Natalia Tarkowska osobne miejsce poÂświĂŞca prof. LutosÂławskiemu. „MiaÂł on ogromny wpÂływ na postrzeganie kosowskiej lecznicy jako miejsca o niezwykÂłej atmosferze duchowej, ktĂłrÂą tak czĂŞsto podkreÂślali pacjenci”. Tarnawski kÂładÂł nacisk na ksztaÂłtowanie siÂły woli, tak samo jak LutosÂławski. Profesor zadedykowaÂł wiĂŞc i podarowaÂł doktorowi swĂłj podrĂŞcznik „RozwĂłj potĂŞgi woli”. Dedykacja brzmiaÂła: „Apolinaremu Tarnawskiemu dziaÂłajÂącemu przez wpÂływ ducha na ciaÂło, twĂłrcy lecznicy pod Kosowem w Karpatach, ta ksi¹¿ka niech posÂłuÂży za narzĂŞdzie wyzwalania rodakĂłw z lenistwa ducha, bĂŞdÂącego g³ównym ÂźrĂłdÂłem naszej niedoli”. LutosÂławski prowadziÂł ĂŚwiczenia oddechowe i wykÂłady o metafizyce. Jeden z krytykĂłw LutosÂławskiego pisaÂł, Âże baÂłamuciÂł on ludzi jogÂą, pranÂą i karmÂą, a dziennikarz „Kuriera Lwowskiego” pisaÂł, Âże w lecznicy byÂło coÂś z atmosfery buddyjskiej. Lecznica Tarnawskiego gromadziÂła takÂże okultystĂłw. W 1912 r. odbyÂł siĂŞ w niej „Sejm ezoteryczny”, ktĂłremu przewodziÂł MieczysÂław Geniusz. Tarnawski akceptowaÂł jego okultyzm, gdyÂż miaÂł sÂłuÂżyĂŚ sprawie polskiej. A ponadto Geniusz propagowaÂł cnotĂŞ wstrzemiĂŞÂźliwoÂści, samodoskonalenie ducha i ciaÂła, co byÂło tak bliskie doktorowi. (https://dorzeczy.pl/_thumb/f9/7f/9c6d34f63d510f4194e1819567fb.jpeg) OkÂładka ksi¹¿ki Doktor Tarnawski chciaÂł, by idee, jakimi kierowaÂł siĂŞ w swoim zakÂładzie, upowszechniÂły siĂŞ we wszystkich polskich uzdrowiskach. PostulowaÂł tworzenie w nich „uniwersytetĂłw powszechnych higieny”. ZamierzaÂł teÂż stworzyĂŚ farmĂŞ dla inteligencji, gdzie pracownicy umysÂłowi pracowaliby fizycznie, zarabiajÂąc na darmowy pobyt, i odzyskiwaliby zdrowie, stajÂąc siĂŞ „ÂżoÂłnierzami higieny”, ktĂłrzy dziĂŞki wyĂŚwiczonej silnej woli i tĂŞÂżyÂźnie fizycznej mogliby – jak pisze autorka – lepiej przysÂłuÂżyĂŚ siĂŞ sprawie narodowej. Natalia Tarkowska podkreÂśla wyjÂątkowoœÌ ZakÂładu Przyrodoleczniczego dr. Tarnawskiego. „Wiele inicjatyw podejmowanych przez niego wpisuje siĂŞ w ogĂłlny trend myÂślenia w kategoriach narodowych inteligencji z przeÂłomu XIX i XX wieku. Jednak oryginalna i spĂłjna forma wyrazu postawy patriotycznej, jakÂą stworzyÂł doktor Tarnawski w postaci swojej lecznicy, sprawia, Âże nie sposĂłb jej porĂłwnywaĂŚ do jakichkolwiek dziaÂłaĂą podejmowanych w tamtym czasie”. Kres „lecznicy narodu” przyniĂłsÂł wrzesieĂą 1939 r. Rodzina Tarnawskich opuÂściÂła KosĂłw, decydujÂąc siĂŞ na emigracjĂŞ. Apolinary Tarnawski zmarÂł w wieku 92 lat w 1943 r. w Jerozolimie. Kto wie, ile jeszcze przeÂżyÂłby, stosujÂąc swojÂą dietĂŞ i terapiĂŞ przyrodniczÂą, gdyby nie zostaÂł zÂłamany wojnÂą i wygnaniem. O Tarnawskim nie zapomniano w Kosowie. W 1995 r. odsÂłoniĂŞta zostaÂła tablica pamiÂątkowa, na willi G³ównej, w ktĂłrej mieszkaÂł doktor. Trzy lata temu obchodzono 120. rocznicĂŞ utworzenia lecznicy. Jej zabudowania zachowaÂły siĂŞ w znacznej mierze, choĂŚ dziÂś znajdujÂą siĂŞ w nie najlepszym stanie, a kolejne przebudowy niszczÂą jej zabytkowy charakter, co pokazujÂą zdjĂŞcia wykonane przez autorkĂŞ. Postuluje ona wspĂłlne polsko-ukraiĂąskie dziaÂłania dla uratowania unikatowej zabytkowej placĂłwki. Natalia Tarkowska „Lecznica narodu” Scientia Plus https://dorzeczy.pl/historia/95991/Niezwykly-lekarz-elit-II-RP-Jego-pacjentem-byl-min-Roman-Dmowski.html .. Tytuł: Odp: Moje kresy. Sztukmistrz z Kosowa Wiadomość wysłana przez: Kargul Grudzień 04, 2020, 08:45:27 http://www.galicja.darmowefora.pl/index.php?topic=89.0
|